Wstajemy wcześniej. Moja noc trwała zaledwie dwie godziny. Wczoraj do późna układałam zdjęcia. Dwa ostatnie dni były słoneczne więc zdjęć nieco więcej ;-). Dzisiaj od rana pochmurno i pada deszcz. Z tego powodu mniejszy żal, że trzeba wyjeżdżać. Ostatnie śniadanie w Hotelu Pullman, zamówiony transfer czeka przed Hotelem. Bardzo miły kierowca. Zresztą wszyscy są tutaj mili i uczynni. Przez większość drogi rozmawia z nami. Nowa Zelandia (dalej NZ) liczy zaledwie 4,6 miliona mieszkańców w tym dużo przyjezdnych z innych krajów: Chin, Korei Południowej, Indii oraz z pobliskich wysp. Melanż narodowości daje Auckland status stolicy Oceanii. Jak na całym świecie także w Nowej Zelandii dokucza bezrobocie. Wynosi 6% i ciągle rośnie. A rośnie, bo Chiny przestały importować złoża kopalniane z Australii i pracownicy, którzy wyjechali z Nowej Zelandii do Australii do pracy wracają do kraju. Nazwy miejscowości w NZ to wyrazy tubylczej ludności np. Waik lub angielskie Auckland, Wellington, Christchurch. Właśnie w czasie podróży na lotnisko dowiedzieliśmy się, że duże miejscowości mają nazwy angielskie a małe miejscowości mają nazwy pochodzące z języka pierwotnych mieszkańców tych terenów Mouris.
Jak nigdy jesteśmy na lotnisku przed otworzeniem gate. Mamy więc czas na kawkę. Pozostały drobne monety . Na pamiątkę zostawiamy sobie po jednej dolarówce nowozelandzkiej tej, która na rewersie ma wizerunek kiwi. Nie, nie to nie zielony owoc to ptak, polujący nocą noktowizor, Z wyglądu, swoim upierzeniem przypomina owoc kiwi. Trudno go zobaczyć żyjącego dziko. Jest symbolem Nowej Zelandii a na mieszkańców tego kraju mówi się żartobliwie KIWI.
Nie mogliśmy dokonać do Honolulu odprawy on-line, ze względu na obowiązek wizowy do USA. Honolulu należy do jednego ze stanów USA – Hawaii. Polacy w kraju Wielkiego Brat są na czarnej liście. Sami nie mogę wpisać numeru wizy do programu z self check-in :-(. Dopiero przy stanowisku self check-in, które nie jest self check-in bo obsługuje je pracownik lotniska możliwe jest uzyskanie bording card.
Zdziwienie.... na Antypodach podczas jednej odprawy trzy osoby nawiązują do naszej polskości. Pracownik ze stanowiska check-in: jesteście z Polski, tutaj pracuje kobieta z Polski. Ze względu na sympatię do niej daje nam dobre miejsca w samolocie. Takie jakie lubimy najbardziej: ja przy oknie (bo lubię oglądać horyzonty i oczywiście robić zdjęcia, Leo przy korytarzu (bo ma więcej miejsca na nogi i może oglądać stewardessy :-) ).
Przy odprawie „security” od młodego pracownika słyszymy „proszę” po polsku. To Rosjanin, który ożenił się z Nowozelandką. Rozmawiamy po rosyjsku. Pracownicy obok patrzą, że zdziwieniem i stwierdzają to Wy znacie trzy języki ???. Rosjanin żegna się z nami mówiąc „dzień dobry” :-). Trochę mu się pomyliło, ale widocznie był przed poranną kawą.
Oczy same kleją się do snu. Kupuję kawę pomaga. W barze sprzedawca pyta skąd jestem....z Polski. Mów:”proszę bardzo, dziękuję”. Nie wygląda na Słowianina. Pytam skąd zna Polski. Studiowałem w Szwajcarii z Polką. Była z Krakowa :-) Mili Ci Nowozelandczycy. Last call. Udajemy się do gate. Nowozelandzkie Linie Lotnicze New Zealand należą do Star Alliance. Dobrego jedzenia to nie wróży :-(. To chyba jedyna rzecz, która grupie Star Alliance nie udała się. Niby wszystko na poziomie ale brakuje zachwytu Lecąc z Auckland do Honolulu (8h 15 min) przekraczamy międzynarodową linię zmiany daty. Wylecieliśmy z Auckland 18 lipca i po prawie 9 godzinach lotu jesteśmy w Honolulu 17 lipca. Jesteśmy jeden dzień młodsi no i dłuższy będziemy mieć pobyt na tej oceanicznej wyspie.