Geoblog.pl    basikmary    Podróże    podróże 60+ 360o around the World    objeżdzamy wyspę O'AHU
Zwiń mapę
2015
20
lip

objeżdzamy wyspę O'AHU

 
Stany Zjednoczone Ameryki
Stany Zjednoczone Ameryki, Waiale
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 26746 km
 
Leo chce wycieczkę zorganizowaną (be...) jak to on mów:i przywiozą, zawiozą, nakarmią. Człowiek ma głowę spokojną i nie musi się o nic martwić. Ja wolę swobodę. Nie lubię tłumu, pośpiechu (ha ha i tak jestem szybsza) no i wysiadania, wsiadania, siusiania na rozkaz i jedzenia bez możliwości wyboru a przede wszystkim braku czasu na zdjęcia. Zdecydował fakt, że wycieczki zorganizowane tylko objeżdżają wyspę. Zatrzymują się w kilku miejscach i niestety nie przy górze zwanej "kapeluszem Chińczyka", który można sobie położyć na głowie. To zdecydowało .... bierzemy samochód. Jak się później okazało wybór znakomity. Mieliśmy naprawdę bardzo udany dzień.
Mamy samochód :-). Lubię to, zabierasz ze sobą co chcesz. Nie ma ograniczeń, no i to co najważniejsze zatrzymuję się gdzie chcę i na ile chcę. Droga nie jest trudna, wije się wokół oceannicznego wybrzeża, główne atrakcje oznaczone znakami no i oczywiście tłumami turystów. Nie musisz patrzeć na mapę, tylko na turystyczne samochody i tłumy zwiedzających. Klimatyzacja działa świetnie, widoki ze „scenic view” zapierają deczh w piersiach a oczy same się śmieją. Prawie ominelibyśmy miejsce, z którego robi się zdjęcia góry udającej kapelusz Chińczyka. Można go sobie „położyć” na głowie lub „potrzymać” w ręku. Turystów niewielu a to dlatego, że wycieczki oglądają to miejsce, ze względu na brak czasu, by window. Wyobrażacie sobie jakby turyści z dużego autobusu rozpoczęli ustawianie się do fotografii tak aby kapelusz faktycznie znalazł się na głowie lub w ręku. Pewnie trwałoby to godzinę. Objazd wyspy to 120 mil, średnia prędkość 35 mil/h a na Hawajach pracuje się do 5 p.m. Więc wycieczkę trzeba skończyć przed tą godziną. My jesteśmy bardziej swobodni. Podczas przejazdu mijamy na przedmieściach Honolulu bogate rezydencje, potem punkty widokowe, Turtles Beach, na której zamiast żółwi leżą leniwie turyści, świątynię Mormonów. Świątynia to okazały duży, biały budynek w przepięknym ogrodzie. Świątynie Mormonów i ich socjalne otoczenie zawsze poraża bogactwem. W Salt Lake City Mormoni mają w swojej dyspozycji nie tylko kościół, ale i edukację (szkoły, universytety) Ponoć w przepięknym budynku biblioteki można odtworzyć drzewo genealogiczne większości rodów na świecie. Nie drapiemy się na Diamont Mountain i nie podchodzimy do wodospadów ..... Dojeżdzamy za to do Polinesian Culture Centre. Tutaj postanawiamy zjeść obiad. W końcu gdzie jak gdzie ale chyba tutaj jest najlepsze miejsce na lokalną kuchnię. Pani w hawajskiej bluzce, obowiązkowo z hawajskim kwiatkiem we włosach przynosi wodę z lodem. Tutaj woda z lodem (jak w Japonii, z tym, że w Japonii także herbata) w restauracjach jest free. Jak free to nie ma co oczekiwać luksusów. Woda owszem zimna ale smakuje jak z najgorszego wodociagu. Zamawiamy danie polinezyjskie ja Mahu Mahu a Leo ( jak przystało na .....(kto go zna to wie ze względu na co ) Dynamid Fish. Ciekawe co to i jak smakuje ???. Mahu Mahu to sharp fish. Nie to nie rekin, który zresztą jedliśmy w Australii) a ryba, którą jedzą rekiny . Ryby podane w towarzystwie kolorowych sałat. Leo dostają ją z czarnym ryżem, ja z potłuczonymi ziemniakami. Wyglądają jakby nie były obrane ze skórki, ot tak papka dla świnek. Dania bez fajerwerków, smakują średnio. Na deser Leo zamawia lody orzechowe Madame Nut i kawę lattę ja chciałam lody ananasowe, które tutaj na Hawajach ponoć są najlepsze ale ich nie było. Zadowalam się podwójnym expresso. O fu, czegoś tak obrzydliwego jeszcze nie piłam. Włosi smieją się z naszych kaw, ale kawy amerykańskie są chyba najgorsze na świecie, smakują ja pomyje  no może za ostro. Moje podwójne expresso to podwójnie rozwodniona kawa americano . Leo stwierdza z hawajskich potraw to najbardziej lubi hawajskie drinki i ..... dziewczyny na plaży (te młode w stojach bikini ) Kolejny punkt to plantacje ananasów. Kiedyś myślałam, że ananasy rosną na drzewach a one rosną na małych krzaczkach w grządkach. Widziałam w ubiegłym roku dorodnego ananasa w ogródku właścicielki „cabanos” na Wyspie Wielkanocnej ale plantacji nigdy ananasów nigdy nie widziałam. Szok duże połacie ciemnoczerwono-brunatnej ziemi porośniete srebrzysto zielonymi krzaczkami. Dojeżdzamy do Dole Platation. To stąd pochodzą ponoć najsmaczniejszcze ananasy tzw. Golden Pineapple. Centrum Ananasa umieszczone jest na plantacji. To takie ananasowe miasteczko dla dorosłych i dzieci. Przez plantację jeździ wesoła ciuchcia ananasowa, sklep cały w akcesoriach ananasowych. Można w Dole Plantation obejrzeć pokaz
Jak wybierać, obierać i przyrządzać ananasy oraz jak odciiąć liście ananasa, aby można go było posadzić i wyhodować owoce. Wyrosnąć to wyrośnie ale z owocami może być problem bo ananasy potrzebują dużo wody a przede wszystkim słońca. Dole Plantation ma swój znak firmowy – przekrojony wzdłuż ananas ze złotym kółkiem w środku. W Polsce czasami można spotkać ananasy z tej plantacji. Tutaj zwiedzić można także wpisane na listę rekordów Guinessa największe mazi. Co to ? To ogród „ananasowy” – ogromny rysunek ananasa utworzony przez rośliny. Wg planu to ostatni punkt programu. Teraz dozwolonym speed’em 35 mil/h na czasami na High Way 45mil/h wracamy przez środek wyspy do Honolulu. Jest jeszcze jasno przejażdżać mamy przez Pearl City gdzie jutro będziemy zwiedzać historyczne miejsce Pearl Harbor. Może zatrzymamy się na chwilę zdjęcia okrętów w zachodzącym słońcu mogą być ciekawe. Bez GPS zjechaliśmy nieco z trasy ale za to możemy obejrzeć miasto. Tutaj już zwyczajne życie, bez luksusów, błękitnego oceanu i kwiatów. Znaki drogowe wskazują drogę. Wygląda, że jesteśmy blisko, podjeżdżamy pod samą jednostkę marynarki wojennej, wejście dla gości ale nie ma gdzie się zatrzymać. Jedziemy dalej znak wskazuje 1 milę do celu. Jedziemy ale „Arizona Memorial” nie widać. Ja bym zapytała, ale Leo i chce. Jutro i tak tu przyjedziemy autobusem nr 20 lub 19. Parkujemy samochód wzdłuż kanału. O tej porze wszystkie niepłatne miejsca do parkowania są już zajęte. Opatrzność czuwała nad nami . Mamy jedno miejsce i to w pobliżu hotelu. Rano samochód trzeba oddać do wypożyczalni.

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedziła 4% świata (8 państw)
Zasoby: 37 wpisów37 6 komentarzy6 35 zdjęć35 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
01.07.2015 - 03.08.2015
 
 
09.07.2015 - 26.10.2015